poniedziałek, 31 grudnia 2012

Pożegnanie roku w dwupaku

Jeszcze rok temu Ona i On jedynie w marzeniach myśleli o tym, że sylwestra 2012 spędzą w nieco większym gronie. I nie chodziło tu o najazd znajomych czy rodziny. Nigdy nie przepadali za dużymi imprezami. Dla Niej i dla Niego od zawsze ideał tego wieczoru kojarzył się z kameralnym spotkaniem w ukochanych, kuchennych pieleszach. I choć w tę ostatnią noc roku nic się nie zmieniło, w ciągu roku zmieniło się tak wiele. Ten wieczór Ona i On spędzają już we trójkę - Ona w dwupaku.

niedziela, 30 grudnia 2012

Sylwester starszych ludzi

On w tym roku zamiast tequili zakupił fajerwerki.
- Te pan weźmie - doradził sprzedawca. - Półprofesjonalne, złota wierzba, 170 metrów w górę.  Aż się dzieciaczek w brzuchu przewróci - dorzucił, wskazując na Jej brzuch.
On się skusił. Szedł dumnie z nową zabaweczką i już planował, gdzie ją odpali.
- Człowiek na starość głupieje - On śmiał się z siebie. - Rakiety? Kiedyś człowiek by tequilę kupił i z dziewczyną wypił a tak...
- A tak będą rakiety i będzie żona!

sobota, 29 grudnia 2012

Przerażający... połóg

Przygotowując spis najpotrzebniejszych rzeczy dla Malucha, Ona przygotowała żelazną listę na pierwsze dni dla siebie. Podkłady poporodowe, wielgachne podpaski, maść na brodawki, jednorazowe majty i bawełniane majty mama size.

I wtedy, na parę chwil poczuła, że poród jak poród, ale to co po nim naprawdę Ją przeraża.

I choć wie, że widok Malucha wynagrodzi wszystko, to ta cała fizjologia już teraz rozkłada Ją na łopatki.

piątek, 28 grudnia 2012

Jak być seksi mamą?

Ona i On wybrali się wreszcie (Ona naciskała na "wreszcie";)) na wyprawkowe zakupy. 36. tydzień za pasem, a dotychczas mieli ciuszki dla kilkumiesięcznego dziecka, kocyki, łóżeczko, galotki i skarpeciochy. Dwie godziny zajęło im wyszukiwanie kaftaników, rękawiczek, kremów na odparzenia, wkładek laktacyjnych, szczoteczek i grzebyków, pieluch oraz emulsji do kąpieli.

- Teraz mam siateczkowe majty i poduszkę z dziurką. Dokupię jeszcze bezkształtny stanik z klapką i będzie ze mnie prawdziwa seksi mama - westchnęła Ona.


wtorek, 25 grudnia 2012

Cesarka na życzenie

Jego Siostra składa Jej świąteczne życzenia:
- I bezbolesnego porodu!
- A bywają takie? - śmieje się Ona.
- No, jak zapłacisz, to zrobią ci cesarkę i będzie po sprawie.

Tak, za drugi uśmiech na brzuchu - na życzenie Ona na razie podziękuje. Jeśli będzie koniecznością, przyjmie to z dobrodziejstwem inwentarza, ale żeby samemu pchać się pod nóż? To nie dla Niej.

sobota, 22 grudnia 2012

Syndrom wicia gniazda?

Ona raczej nie jest skłonna do wdawania się w rozmówki z napotkanymi ludźmi, ale odkąd jest w ciąży prawie każda kobieta, która ma za sobą to doświadczenie, czuje chyba, że musi akurat z Nią podzielić się wspomnieniem, jak rozrywane było jej krocze, jak dziecko objadło jej brodawki, ale też jak przyjemnie było nosić pod sercem dziecko. Więc Ona słucha. Czasem dorzuci coś od siebie, jednak najlepiej słowotoku pań nie przerywać.

- Ooo! Jaaaaaki brzuch! - wita Ją fryzjerka. - Ja takiego dużego nie miałam!
- Nawet w dziewiątym miesiącu? - upewnia się Ona z lekka nie dowierzając.
- Nawet!
- Oj, pani to ma malutki! Ja miałam ogromny - odzywa się drobna czytająca gazetę blondynka, której prawdziwą naturę podkreśla świeżo nałożona farba. - Dwa razy byłam w ciąży i dwa razy przytyłam 25 kilo! Mój brzuch to było zjawisko. Najpierw pojawiał się on, dopiero daleko w tyle byłam ja. Ale to był dobry czas.

- Ja przytyłam 12 kilo i miałam grube dupsko - wspomina fryzjerka. - A jakie włosy gęste, piękne miałam! I ten pęd do sprzątania! Rano odkurzałam, a wieczorem po przyjściu z pracy robiłam to samo, jakby miał kto w tym czasie w zamkniętym domu nabrudzić!
- O tak, i ja mogłam na okrągło sprzątać! Uwielbiałam myć okna! - przyznaje blondynka.
- No właśnie, my tu gadu gadu, a na mnie podłogi i okna czekają, możemy trochę przyspieszyć? - dopytuje Ona, której fryzjerka ledwie zdążyła szampon rozprowadzić na włosach.

I z nową fryzurą Ona wróciła do domu. Umyła okna, przesadziła kwiaty, wstawiła pranie, kurze starła, obiad zrobiła, odkurzyła i umyła lodówkę.
- Kiedy ci to minie? - zapytała samą siebie, patrząc w lustro w dopiero co wyszorowanej łazience.


piątek, 21 grudnia 2012

Wymioty w pełni

- Ile tam jeszcze pań siedzi na korytarzu? - zapytał Gin.
- Z pięć na pewno - odpowiedziała Ona.
Doktor na chwilę się zamyślił.
- A opowiadałem już o pełni i wymiotach?
- O pełni i wymiotach? - Ona powtórzyła sądząc przez chwilę, że się przesłyszała. - Nie..
- Przyjeżdża pacjentka na izbę. Koleżanka ją przyjmuje. Babka mówi: "Jestem w 36. tygodniu ciąży. Jest pełnia, a ja nie wymiotuję. Ja zawsze wymiotuję, gdy jest pełnia, rozumie pani doktor?! Czy wszystko dobrze z moim dzieckiem?!".
Ona zawyła do księżyca, tj. zaśmiała się.
- Koleżanka skończyła z upomnieniem, bo że tak powiem.. lekko zrugała ciężarną.

czwartek, 20 grudnia 2012

Owłosiona ciężarna

- Panie doktorze, czy to normalne, że w czasie ciąży.. jakby to powiedzieć.. czy to normalne, że.. - zaczęła Ona.
- No proszę mówić - zachęcił Ją Gin, przyglądając się jednak jakby bardziej podejrzliwie.
- Czy to normalne, że w czasie ciąży owłosienie jest.. większe?
Gin spojrzał uważnie w okolice Jej nosa i na brodę.
- Ale przecież niczego nie widać! - odparł.
- Ale nie na twarzy! - wykrzyknęła Ona.
- Aaa.. na brzuchu? - dopytał. - Normalne, sterczące krótkie włoski, szczególnie na ciemnej linii. Minie po ciąży.
- Tak, tak, minie - burknęła Ona. - A co, jeśli nogi jak żyrafa zostaną? I to nie, że takie fajne, dłuuuuugie ale że owłosione?!

Gin tylko roześmiał się, zerkając na jej krótkasy wyłożone na kozetce.

środa, 19 grudnia 2012

Gdzie się bawi Gin w sylwestra?

- Hoł, hoł, hoł! - powitał Ją w przedświątecznym nastroju Gin.
- Phi, w takiej koszuli różowej? - powiedziała Ona. - A gdzie czerwony kubraczek? Gdzie czapa? - wyliczyła braki w garderobie. - No, broda chociaż się zapuszcza! Święta za pasem, a człowiek w ogóle nieprzygotowany. Ja chociaż pierogów nalepiłam nieco!
Gin spuścił głowę.
- A plany sylwestrowe jakie państwo mają? - zapytał.
- A w domu się bawimy, konkretnie w kuchni.
- Ohoho, szaleństwo! - odparł z przekąsem szczęśliwy, że niby uda mu się odgryźć. Nie wie bowiem, że dla Niej i dla Niego taka wizja żegnania 2012 roku to największa przyjemność.
- A pan doktor gdzie bawi?
- Ja? ekhm.. ten.. no.. - zawiesił się na chwilę. - No ja na porodówce. Całe 48 godzin. Impreza na całego!
- Jaki Nowy Rok, taki cały rok - wywróżyła Ginowi Ona. - Obym nie dołączyła, bo się rodzina w ekspresowym tempie zacznie powiększać.


wtorek, 18 grudnia 2012

Znikająca Margolcia

Margolcia znikała w oczach. Z każdym tygodniem oddalała się od Niej. W siódmym miesiącu Ona zerkała jeszcze z sentymentem i nadzieją, że trochę czasu spędzą razem. Zagadywała do niej ukradkiem - tyle spędzonych razem lat nie mogło ot tak odejść w niepamięć.

Nie pogniewały się, nie pokłóciły wielce. Niby obie baby, a dogadywały się właściwie bez słów, bo o czym tu było gadać: pogodzie, o tym, co zrobić na obiad czy o ostatnim odcinku ulubionego serialu?
Ona wiedziała jednak, że i te spotkania wkrótce się skończą. Czuła w kościach, a właściwie w mięśniach (?) brzucha, że nadchodzi nowy etap ich znajomości - znajomość na odległość.

I stało się. W połowie ósmego miesiąca Margolcia odeszła. Zapewniła na odchodne, że nie na zawsze. Powróci jeszcze kiedyś. Tymczasem Margolcia (tak zwana przez Jej Siostrę cipka zwyczajna) skryła się już całkowicie za Jej rosnącym brzuchem. I tyle ją widzieli.

Niby kluczowa dla sprawy, a znika!

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Lubię swoje ciało w ciąży

Nieco więcej na bioderku, kilka żyłek na nogach, dodatkowe kilogramy na wadze, ale - Panie i.. Panowie: zero pryszczy, gęste, jakby rzadziej przetłuszczające się włosy, paznokcie, które nie łamią się tak chętnie i... cycki - wreszcie nieco większe niż rodzynki - o tak, Ona ma co w swojej ciężarnej wersji lubić.
Tymi ostatnimi i On pogardzić nie może..

środa, 12 grudnia 2012

1 dziecko = 1 ząb?

Ona postanowiła ulec chwili, zachciance - ach, powiedzmy nawet, że ciążowej. Zakupiła paczkę orzeszków w czekoladzie. Otworzyła ją na mrozie, tuż po wyjściu ze sklepu, mijając zazdrosne oczy kilkuletniego chłopca. A co, może! Dorosła jest!
- Będziesz duży i w ciąży chłopczyku, to też będziesz tak mógł - pomyślała w duchu.

Zanurzyła w paczce rękę, a dłoń pełną słodkości.. stop.. stop.. stop.. damą jest przecież! Rękę więc w torebce zanurzyła i wyjęła nie całą garść a parę tylko orzeszków.  Wiadomo - jeść musiała szybko, bo takie ustrojstwo nawet na zimnie topnieje w dłoniach, a Ona przecież dodatkowo na zmarznięcie rąk pozwolić sobie nie mogła - dla dobra dziecka, rzecz jasna.

Jadła więc z apetytem i.. na jednej ze słodkich kulek straciła wyleczony nie tak dawno ząb.

1 dziecko = 1 ząb? No jeśli tak wygląda legendarna utrata zębów w ciąży, to Ona dziękuje.

Ale tak, paczuszkę wykończy, draniom orzechowym nie daruje! Jeszcze i On mógłby czasem na nich zęby stracić. Ona nie może na to pozwolić! Czym by się wtedy wytłumaczył? Że dziecka się spodziewa?

środa, 5 grudnia 2012

Koniec z korkiem

Koniec z korkiem. Nie, nie korkiem ulicznym -taki to norma, szczególnie z rana. Korka koniec.
Niestety nie zatykał Jej on ust. Zatykał inne rejony.

- Dał mi pan doktor nadzieję, mówiąc, że w 18. tygodniu odstawię - skarżyła się Ginowi. - Minął 18., 19. tydzień, 30. nawet i coooo?
- I odstawiamy - zadecydował Gin, litując się nad Nią.

Ona dostała tylko przykaz - odstawić luteinę powoli i dokładnie się obserwować.  Nastąpił więc czas bez codziennego korkowania. Ona z radością pożegnała tę wieczorną ceremonię.

Wreszcie i On zaczął nieco radośniej przyjmować Jej powroty z łazienki. Już nie było mowy o tym, że się spóźnił.
- O nie, nie, za późno, kochaniutki. Już jestem zajęta - tego długo On nie usłyszy. Hulaj du..sza!

wtorek, 4 grudnia 2012

Pierwsze galoty dla syna!

Ona wreszcie przestała być wyrodną matką! 32. tydzień rozpoczęła kawą (dooobra, pewnych wad zła matka tak szybko nie wypleni), wyprawą na badania i radością z pierwszego padającego (ba! zasypującego miasto!) śniegu.
Potem spontanicznie Ona weszła do sklepu. Nie, żeby wcześniej się nie wybierała. Zaglądała nawet nieraz do dziecięcych działów, dotykała, wydawała jakieś ochy i achy, ale - nie wiedzieć czemu (dooobra: w pierwszyc tygodniach, by nie zapeszyć, ale później?!) nie kupowała.
A tymczasem wyprawkę przygotowali już Jej Rodzice, Kuzynka nawet coś sama uszyła (Ona pokaże - cudeńka!), Ciocie prześcigają się w tym, która wynajdzie coś słodszego, nawet On - ojciec przyszły - o parę miesięcy Ją uprzedził, ulegając urokowi czapeczek i bodziaków;)

Dziś, gdy Ona zobaczyła pasiaste galoty, nie mogła sobie darować. I synowi też nie mogła.
- Kopie jak wariat, ale mikołajkowy prezent mu się należy - pomyślała i pomknęła do kasy.


Zgarnęła jeszcze jedną parę, gdyby się okazało, że Maluch po matce będzie miał fazę na poziome pasy (a bo poszerzają, a przecież zawsze leżeć nie można, w wyszczuplający pion je zamieniając!).


Chyba żadne zakupy aż tak bardzo Jej nie cieszyły. Warto było czekać. ale Ona już czuje: lawina ruszyła i następne ciuchy szybko się posypią;)

niedziela, 2 grudnia 2012

Co najlepsze na potówki?

Położna radzi. Na ropiejące oczka noworodka - sól fizjologiczna, na pleśniawkę - Aftin, na krostkę po szczepionce - cierpliwość, na ciemieniuchę - profilaktyka. A na potówki?
- Na potówki najlepsza jest łagodząca kąpiel z dodatkiem mąki ziemniaczanej. Wystarczą dwie łyżki mączki na całą kąpiel. Kąpiel w takim krochmalu powinna szybko pomóc - radzi przyszłym rodzicom przyszłych dzieci z przyszłymi potówkami Położna.
- Nie wyjdzie z tego czasem jakiś sztywniak? - zastanawia się Ona.

sobota, 1 grudnia 2012

Czy dziecko się.. przekręci?

Ona i On obserwują na usg wyczyny Malucha.
- Tu jest główka, tu stópka. Stopa ma już 5 centymetrów - mówi Gin. - Serce ładnie bije. Mały ma już 1655 gram.
Ona i On patrzą w ekran monitora jak zaczarowani.
- A jak jest ułożony? - pyta Ona zaciekawiona. - Ostatnio był miednicowo.
- Główkę ma na dole. Tu - w tym momencie Gin krąży sondą w górnej części Jej brzucha - jest pupa, a nogi tutaj.
- Ale w sumie może się jeszcze przekręcić, prawda? - pyta Ona o realny obrót (jak by nie było) spraw.
- Przekręcić lepiej nie, ale obrócić tak - śmieje się Gin.