niedziela, 30 czerwca 2013

Męska szkoła

Obiad trwa w najlepsze. Przy stole w kuchni zebrali się: Ona, On i Jej Brat. Maluch zajął dostojne miejsce tuż przy lodówce.

- A giii - Maluch odzywa się, zerkając na zawieszony na drzwiach lodówki magnes - blond piękność z Sankt Petersurga. - A giii - mówi i uśmiecha się szeroko.
- Kochany! Słuchaj.. - zwraca się do Niego Ona - Matka szatynka prawdę Ci powie: może i mężczyźni wolą blondynki, ale te wcale nie są lepsze!
- Ale są łatwiejsze - dopowiada szybko Jej Brat. - Wuj prawdę Ci powie!

wtorek, 25 czerwca 2013

Król Kartofel I

I przyszedł czas na ziemniaka. Króla polskich obiadów.
Najmniejszy, młody obrany i bez szczypty nawet soli ugotowany na talerzyku przybrał postać żółtawej paćki. Za dużo tego dobrego było - Ona nałożyła warzywa ledwie na czubek łyżeczki, na resztę z pożądaniem sama patrząc.
Tak przygotowany posiłek Maluchowi do ust podała. Daleki był od entuzjazmu (czyżby wina różowej łyżeczki?).

- Zaczyna się! - pomyślała. - Zaraz będzie: za mamusię, za tatusia, a i ci przecież już nieźle wyglądają!

- Jak zjesz ziemniaka dostaniesz.. medal z kartofla - powiedziała. 
Nie zjadł, wypluł, krzywiąc się. Jej trochę ulżyło - rzeźbić w pyrach specjalnie nie potrafi.

Podsumowując pierwsze dni smakowania: Maluchowi zdecydowanie bardziej smakowały chrupki - pewnie poczuł, że od nich już tylko krok do chipsów.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Główkę podnosi? A mówi?

Podczas ostatniej wizyty przed szczepieniem pani pediatra poświęciła jakieś 30 sekund, by zobaczyć, jak Maluch podnosi główkę w leżeniu na brzuchu.
Oczywiście zrobił to inaczej niż w domu. Zachwiał się z lekka i nie podparł tak stabilnie na przedramionach.

Lekarka z surową miną przedsięwzięła więc odpowiednie kroki:
Skierowanie do neurologa - bach! Powinien przecież główką mocno do góry zarzucać!
Skierowanie na rehabilitację - bach! Konieczne będą zabiegi, masaże, ćwiczenia! Osłabienie karku zdecydowanie widoczne - trzeba działać szybko. ("Chce się pani umówić z dzieckiem? Grudzień, pani, na grudzień można się u nas umówić.")

Ona i On podeszli do sprawy spokojnie, choć nie bez obaw. Wynik wizyty u neurologa i fizjoterapeuty: Ono rozwija się świetnie.

Ona wybrała się z Maluchem na kolejne szczepienie. Do tej samej pediatry.
- Nie stwierdziła, że to źle, że jeszcze nie mówi i nie wysłała Malucha do logopedy? - zapytał On, słuchając relacji z wizyty.

niedziela, 23 czerwca 2013

Pan Chrupek

Maluch zaczyna smakowanie. Ona długo zastanawiała się, czy wybrać mu do testów kuszące truskawkowe, czy jeszcze chyba bardziej kuszące czekoladowe chrupki. Ostatecznie stanęło na tych bez smaku, zwanych także naturalnymi.

Pierwszą chrupkę Maluch wciągnął prawie tak szybko jak Ona (nie mogła przecież dać Maluchowki niesprawdzonego produktu - dla pewności posmakowała jeszcze, czy leżące w lodówce czekolady i zapas truskawek są jeszcze zjadliwe - a nuż Ono by się skusiło..).
- No, w końcu jakieś konkretne jedzenie! - zareagował z entuzjazmem Jej Brat. - To co, w niedzielę  schabowy i ziemniaki?
Ona zacznie chyba rytualne polskie stukanie w dechę. Sąsiedzi już walą,walą, walą - bynajmniej nie do drzwi.

sobota, 22 czerwca 2013

Rozmiar ma znaczenie

Maluch zakończył sezon na basenie. Pluskał się to z Nią, to z Nim. Nurkował, moczył uszy - Jego Mamę przyprawiając tym o szybsze bicie serca i nocne koszmary, gonił piłki, baloniki i poznawał nowe dzieci.

- Nasz synek ma już nową, starszą koleżankę, Olę i kolegę - jeszcze z czasów brzucha, bo z jego rodzicami chodziliśmy do szkoły rodzenia. Kubuś ma już chyba pół roku - opowiada On o znajomościach dziecka. - Ale pitolka ma małego.

Męska perspektywa.

piątek, 21 czerwca 2013

Tak się tworzy sztukę!

Jej Mama, Ona i Maluch znów zwiedzają. W Galerii Sztuki Współczesnej Malca przypiliło. Upał niemiłosierny za oknami klimatyzowanego pomieszczenia, więc Ona nie mogła się nie zlitować. Przysiadła, wpatrując się to na Kantora


to na Cybisa,


oko puszczając intrygującej Ją od zawsze "Białej głowie" Linkego.


Pierś odsłoniła i karmić zaczęła. Poczuła się tym swobodniej, że w sali nie było nikogo prócz rodzinnej ekipy.

Nagle Jej Mama mówi:
- Ktoś idzie.
Ona zerka na mężczyznę. Twarz jakby znajoma. Gdzieś dzwoni, ale okna w galerii zamknięte, więc Ona nie wie nawet, w którym z okolicznych kościołów.
- To Aleksander Dętkoś - podpowiada Jej Mama.
- Aaaa.. to spokojnie! - odpowiada Ona. - Zawsze możemy powiedzieć, że my koledzy po fachu - artyści - urządzamy tu performance. Rzeźbiarz od razu rozpozna kawał dobrej współczesnej sztuki. 

czwartek, 20 czerwca 2013

Wychowanie do... sztuki w rodzinie

Jej Mama - plastyczka - od pierwszych chwil życia Malucha wyrabia w Nim dobry gust. Aż dziw że w galerii sztuki wylądowali dopiero na początku piątego miesiąca życia Malca;)

- A teraz zaprowadzę Państwa do sali, w której obejrzeć będzie można Starowieyskiego - kierował przez kolejne ekspozycje pracownik instytucji.
- On nas tu przyciągnął! - przyznała Ona.
- Rozpoznawalny jest na pierwszy rzut oka - zaznaczył pracownik muzeum. - Choć niektórzy uważają, że to, co tworzył, to bohomazy. Ciekawe, co nasz najmłodszy gość zrozumie z tego dzieła.
- Obawiam się, że może zrozumieć więcej od nas - odpala Ona na widok "W oczekiwaniu Ocaliciela" Ona.
 

[fragment]

niedziela, 16 czerwca 2013

A ty całuj mnie!

Dzień słoneczny, ciepły, więc Ona w kiecce i sandałach, a Maluch z gołymi pytkami w wózku leży.
Ona jedzie z Maluchem windą. A wraz z nimi jakaś pani.
- Aż by się chciało wycałować te urocze stópki - mówi do Niej, choć wzrok najwyraźniej pada na nóżkach Malucha.
- Ach, proszę się nie krępować i całować - odpowiada Ona i przybliża swoją nogę w kierunku kobiety...

sobota, 15 czerwca 2013

Najlepsza opieka

Ona i On wyszli wieczorem na miasto.Pierwszy raz - odkąd jest Ono - we dwoje. Ona specjalnie się nie stresowała, bo oddawała Malucha w ręce Jej Mamy.
Był spacer, był teatr i były znajome twarze. Maluch w rękach Babci pospał, pospacerował, pośmiał się, pobawił i popłakał też pewnie.

Jej Mama pożegnała Jego i Ją słowami:
- Jakby Maluch zaczął opowiadać, jak było, to nie wierzcie w ani jedno jego słowo!
Jak na razie nie przemówił;)

niedziela, 9 czerwca 2013

Test bez poprawki

365 dni i minimum tyle samo myśli temu o tym, jakie będzie, wszystko się zaczęło. O tu.

Ona i On poznają Je każdego dnia, a jednocześnie czują, jakby znali Je od zawsze.

sobota, 8 czerwca 2013

Nocne spotkania miłosne

Ona - włos zmierzwiony, wieczorna kreacja ograniczona do nieco wymiętej koszulki, oko zaspane z ledwie uniesioną powieką, a na twarzy zamiast makijażu maluje się mina zwana grymasem po grypie. 
Godzina 4.35 w nocy.

Nagle, gdy już udaje Jej się otworzyć powiekę nieco szerzej, widzi, że Ono wpatruje się w Nią uważnie. Z buzią rozdziawioną, uśmiechem na ustach i w oczach.
- Jeszcze nigdy żaden mężczyzna nie patrzył na mnie z taką miłością - pomyślała Ona. - O tej porze. I na trzeźwo.

piątek, 7 czerwca 2013

I po ciąży

Nadeszła wyczekana kontrolna wizyta u Gina (ktoś pamięta jeszcze o tym, który stał się inspiracją do pisania bloga nie mniejszą niż Ono?;)).
- Wszelki duch! - usłyszała, gdy tylko przeszła przez próg gabinetu. - Myślałem o Pani niedawno. Czas już przecież na kontrolę! Co tam słychać dobrego?
- Dziecko - Ona odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Głównie dziecko.
- I jak.. Franek?
- Feliks.
- Fak - wymsknęło się.
- Fakt, też na eF.
- Daje pospać?
Ona uśmiechnęła się.
- Mąż pewnie nie słyszy, jak syn w nocy płacze? - dopytał Gin.
- Skąd pan doktor wie?! - Ona wykrzyknęła zaskoczona.
- Norma. Większość tak ma. Kolega opowiadał ostatnio na imprezie o córeczce "Jak ta nasza Michalinka ładnie noce przesypia". Jego żona tylko oczami przewróciła, bo wszyscy dobrze wiemy, że ona od narodzin młodej nocy spokojnie nie przespała.

Ona i Gin powspominali ciążę, poród i czas po nim.
- Nie miałem jeszcze pacjentki, która z takim dystansem podeszłaby do porodu. Świetną koszulkę pani miała!
- Bloga czytałem! - oznajmił Gin po chwili. - Złapałem się za głowę podczas lektury! Ja takie rzeczy mówiłem?! - zaśmiał się. - No zero profesjonalizmu!
- A gdzież tam! Ja i dla tych pogaduch tu przychodziłam - przyznała Ona. - Terapia śmiechem refundowana przez NFZ - trzeba brać, skoro dają. - A na blogu już się fanclub utworzył! Już się w kolejce ustawiają do pana doktora!
- Ale nie poda pani mojego nazwiska na blogu? - dopytał dla pewności.
- Nie! Bez obaw!
- Ej.. no to jak trafią?.. - zmartwił się.
- Już ja im wskażę drogę, bez obaw! - zapewniła Ona.

- Naprawdę cieszę się, że trafiłam na pana doktora - Ona wylała morze słodyczy. - Zresztą i wśród personelu szpitala ma pan doktor świetną opinię. Położne nie mogły się pana doktora nachwalić.
Gin lekko poczerwieniał.
- Serio?! - jakby nie dowierzał, a po chwili zapytał niczym ciekawski dzieciak. - A co mówiły? Co?
- Ha.. nie powiem, bo jeszcze sodówka uderzy do głowy i dopiero będzie! - Ona odparła.

Po paru minutach rozmowy Gin zerknął na fotel. I Ona odwróciła wzrok w stronę tego zdecydowanie zaburzającego feng shui mebla.
- No co robić?! Taka praca - stwierdził Gin. Nie ma jak eleganckie zaproszenie na badanie.

- Kiedy była ostatnia miesiączka? - zapytał w pozycji, w której Ona była najmniej skłonna do wynurzeń.
- Łojedu! W maju! Ach.. to były czasy.. - Ona wspomniała ten niezwykły stan.
- I kiedy się skończyła?
- Po jakichś pięciu dniach. Ach, takie wspomnienia!
- Nie takie odległe - stwierdził Gin.
- Nieodległe?! - Ona spogląda na Gina zdziwiona. - Sprzed roku!
- Aaaa.. to nie o ten maj chodzi? No to ładnie!

Ona z sentymentem położyła się na kozetce i zerknęła w monitor.
- A jeszcze niedawno były tu takie widoki.. - pomyślała głośno, przypominając sobie regularne badania usg.
- Zaraz zobaczymy, co tam pani znajdziemy. Podobne skarby co.. może za rok?
- Teść mi dał dwa lata - zdradziła rodzinne plany.
- Ooo, hojny!
- No, ale zażyczył sobie dziewczynki.
- To do zobaczenia wkrótce!

Ona wyszła. Tuż za drzwiami zorientowała się, że rozmawiała z Ginem o wszystkim tylko nie o Jej stanie zdrowia. Najwyraźniej wszystko w normie, głowa szczególnie.

czwartek, 6 czerwca 2013

Ufff.. jak gorąco!

Sytuacja 1:
Pierwsze upały. Ona i prawie trzymiesięczne dziecko na krótko - bodziak i kieca - każdemu podług potrzeb i według płci.
Po badaniu bioderek pani (spodnie 3/4, koszulka z krótkim rękawkiem) uspokaja może trzyletniego chłopca (sandały, długie ale dość cienkie spodnie i takaż bluzka z długim rękawem), ubierając w tym czasie młodsze dziecko (choć na oko Jej Babcie w szpitalach leżały, taką miarą Ona oceniła, że mieć maluch mógł mieć ok. sześć tygodni) w co następuje:
  • kaftanik, 
  • body, 
  • śpiochy, 
  • spodenki, 
  • sweterek, 
  • czapkę, 
  • kurteczkę. 
Zakutane w kocyk.. WRÓĆ!
  • rękawiczki jeszcze były!
Zakutane w kocyk.. bach je do głębokiego wózka i na słońce marsz! Po chwili dziecko się w wózku wydarło wniebogłosy.
- Ciekawe dlaczego... - pomyślała Ona.


Sytuacja 2:
Spotkanie dla mam z dziećmi. Tłum w sali gęstnieje, a wraz z nim atmosfera. Ona zdjęła zbędne warstwy z siebie i Malucha, z nadzieją patrzy w otwory wentylacyjne i na zamknięte okna. Obok w wózku leży kilkutygodniowe dziecko. Ledwo je widać pod kocem, w czapeczce. Gdy rozpoczyna ryk, matka tuli je, mocniej jeszcze zakrywając kocem i rozpoczyna karmienie.
- Fuuu - wydaje z siebie odgłos, przystawiając butelkę do ust malucha i próbując otrzeć sobie czoło tetrową pieluszką. - Ależ tu gorąco. Zlitowaliby się nad nami i wpuścili trochę powietrza.