Ona podekscytowana od samego rana wcielała się rolę Martina Luthera Kinga, świat ją uskrzydlał, więc występowała przed rodzinnym tłumem jakieś pięć centymetrów nad ziemią i oznajmiała każdemu po kolei tę samą wiadomość. A że szybko z tego podniecenia wchodziła na poziom ultradźwięków, rozmowa Ją samą drażniła, więc nie trwała długo. Na dłużej zaciekawiła właściwie tylko Jej Mamę.
- Aaaa! Maluch mi się dziś śnił! - zaczęła Ona. - Taka mała buźka. Opatulona, leżała w betach, a ja trzymałam ją na sztywno - ramiona miałam wyciągnięte chyba na 2,5 metra do przodu. Nie wiedziałam, co z dzieckiem zrobić, tak się bałam - relacjonowała Ona zmartwiona. - A tu nagle Maluch krzyknął "ta-ta!". Wyobrażasz sobie?
- A zajrzałaś do pieluchy? - zapytała Ją Jej Mama.
- Yyy? Jak to po co? Mam nadzieję, że chociaż w słodkich snach dzieci nie robią kup!
- Ha! Pytam, czy dowiedziałaś się, czy to chłopiec czy dziewczynka! - tłumaczy zaskoczona Mama.
- No nie, ale ja po prostu WIEDZIAŁAM, że to dziewczynka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
On, Ona i Ono dziękują za Twój komentarz