Ją znajoma położna przestrzega przed jednym - starymi, niereformowalnymi położnymi, które w zimnych szpitalnych ścianach zrobiły drugą specjalizację - z masażu szyjki macicy. Nie, nie swojej.
- Często się to praktykuje? - zapytała Ona Gina.
- Tylko, gdy przyjeżdża matka czwórki dzieci w piątej, bliźniaczej ciąży i chcemy, by poród skończył się w 20 minut.
- Yyyyyy.. - Ona wdała z siebie odgłos przerażenia połączony z niedowierzaniem.
- No cóż, zdarza się, ale u pierworódek bardzo rzadko. Jeśli kobieta męczy się z porodem, taki masaż rzeczywiście pomaga.
- Ale to ponoć cholernie boli! - Ona stanęła w obronie wszystkich szyjek wszystkich macic.
- No nie powiem, są tacy, którzy mogą się trochę powyżywać, ale wiadomo, że nie w tym rzecz.
- Ale.. jak powie pani komuś o tym, to.. zafunduję pani taki masaż szyjki, że pani popamięta! - odgrażał się Gin na do widzenia. - I kroczę natnę! Jeszcze przed porodem!
Hahahahah :D Gin nie dość, że w zielonych żabach się lubuje to jeszcze sadysta! A kysz! :)
OdpowiedzUsuńhmmm.. nie dość, że zoofil to jeszcze masochista?
Usuń