Pierwsze upały. Ona i prawie trzymiesięczne dziecko na krótko - bodziak i kieca - każdemu podług potrzeb i według płci.
Po badaniu bioderek pani (spodnie 3/4, koszulka z krótkim rękawkiem) uspokaja może trzyletniego chłopca (sandały, długie ale dość cienkie spodnie i takaż bluzka z długim rękawem), ubierając w tym czasie młodsze dziecko (choć na oko Jej Babcie w szpitalach leżały, taką miarą Ona oceniła, że mieć maluch mógł mieć ok. sześć tygodni) w co następuje:
- kaftanik,
- body,
- śpiochy,
- spodenki,
- sweterek,
- czapkę,
- kurteczkę.
- rękawiczki jeszcze były!
- Ciekawe dlaczego... - pomyślała Ona.
Sytuacja 2:
Spotkanie dla mam z dziećmi. Tłum w sali gęstnieje, a wraz z nim atmosfera. Ona zdjęła zbędne warstwy z siebie i Malucha, z nadzieją patrzy w otwory wentylacyjne i na zamknięte okna. Obok w wózku leży kilkutygodniowe dziecko. Ledwo je widać pod kocem, w czapeczce. Gdy rozpoczyna ryk, matka tuli je, mocniej jeszcze zakrywając kocem i rozpoczyna karmienie.
- Fuuu - wydaje z siebie odgłos, przystawiając butelkę do ust malucha i próbując otrzeć sobie czoło tetrową pieluszką. - Ależ tu gorąco. Zlitowaliby się nad nami i wpuścili trochę powietrza.
I sprawdza się powiedzenie: Nie rób drugiemu co tobie niemiłe.
OdpowiedzUsuńJa z tych mam, co w samym bodziaku dziecko wożą w upały.
Co one, te dzieci ugotować chciały?
OdpowiedzUsuńmoze napastliwych czlonkow rodziny maja... takich co to biadola nad dziecmi zmarznietymi przy 30 stopniach... znam to z autopsji:)
OdpowiedzUsuń