niedziela, 17 czerwca 2012

Pierwsze spotkanie


Ona szybko wskoczyła w kiecę, uporządkowała zmierzwione włosy, podmalowała oko i czekała...

On zamknął się w łazience na dobrą godzinę. Zażył relaksującej kąpieli, ukonstytuował fryzurę na wzór wieczornej tułalety, ogolił, spryskał perfumą, a na koniec wciągnął świeżo wyprasowaną koszulę.  Ona przecierała oczy ze zdumienia.
- No co? Przede mną pierwsze spotkanie z naszym dzieckiem. Ojciec musi dobrze wyglądać - skwitował.

Ona i On z daleka nasłuchiwali krzyków rozrywanych bólem matek, ojców śledzących na porodówce równocześnie rozwarcie żon i zwarcie piłkarzy Euro. Oczekiwali choćby pojękiwań. A tu nic. Przecierali uszy i oczy, dwa razy sprawdzili tablicę na budynku. Tak, to na pewno oddział ginekologiczno-położniczny.
Uspokoił Ich widok trzech siedzących okrakiem na wejściu ciężarnych. W tym, że dotarli do celu, bardziej niż wielkość brzuchów kobiet, upewniły Ją kolory ich nocnych koszul. Od lewej: lila róż - wersja przed spuchnięte kolana, blady łososiowy z dodatkiem haftowanych kwiatków na wysokości wystających sutków, a na koniec jasny błękit w kolorze upragnionego letniego nieba z dwiema falbankami u dołu. Cud, miód, malina. - Muszę je mieć - Ona jęknęła z zazdrością.

Ona, leżąc na kozetce z podkurczonymi nogami, wpatrywała się w Gina niczym krowa w malowane wrota. On merdał mało komfortową sondą i innym osprzętem prawie bez słowa.
- Może pani zerknąć, ale chyba lepiej byłoby, gdyby uwierzyła mi pani na słowo - powiedział, odwracając monitor w Jej stronę.
Ona przetarła oczy, wytężyła wzrok i... zrezygnowała z dopatrywania się w czarno-szarym obrazie czegoś sensownego. Wsłuchała się w słowa doktora. - Tu jest zarodek. Ma całe 12 mm. A ta ciemniejsza kropeczka, to serce. Bije 124 razy na minutę.
- O, nieźle zaiwania - to jedyny komentarz, na który było Ją stać w tym momencie.
- Ciąża jest zdrowa i dobrze się rozwija.
Huk spadającego z Jej serca kamienia On usłyszał, siedząc za drzwiami gabinetu.
- Zaraz Polska gra z Rosją, więc co, widzimy się za dwa tygodnie? - zagaił Gin, szykując się do wyjścia.
- Świetnie. Na kogo pan doktor stawia?
- Pewnie że na Polskę!
- Naiwny patriota - wymsknęło się Jej.

Polska oczywiście przegrała.
- Oby Gin lepiej znał się na ciążach niż na piłce nożnej - pomyślała Ona, kładąc się spać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

On, Ona i Ono dziękują za Twój komentarz