Ona postanowiła dołączyć do grona tych spoconych i zziajanych, którym nieskazitelna Ewa Chodakowska powie: "Tak trzymaj, jestem z Ciebie dumna!".
"Skalpel" do usunięcia pociążowego kilograma miała na wyciągnięcie ręki. Tak się jakoś złożyło, że zamiast wdziać dresiwo i pomachać nogami umyła okna, zrobiła pranie, przesadziła kwiaty i odgruzowała balkon, wyszorowała łazienkę oraz kuchnię, skoczyła z dzieckiem na spacer i po zakupy, przygotowała chłodnik, starła kurze, odkurzyła i pomyła podłogi. Wieczorem zaliczyła jeszcze przejażdżkę na rowerze.
To był "Killer" by Ona.
Czyli przyjemne z pożytecznym. ;) Spaliłaś więcej niż byś miała poskakać w dresach ;)
OdpowiedzUsuńChodakowska się chowa ;)
OdpowiedzUsuń:) Skalpel domowy.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej jakaś korzyść była z tych spalonych kalorii :))
OdpowiedzUsuńTo byl chyba turbo kiler :)
OdpowiedzUsuńChodakowska już przy praniu zaczęłaby leczyć zakwasy. Przy przesadzaniu zieleniny - sanitariusze znieśliby ją na noszach. Reszty by nie doczekała :P
OdpowiedzUsuńJak Ty dałaś radę z tym wszystkim? Szacun. Ja przy Młodym wymiękam już przy oknach.
OdpowiedzUsuńJesteś mistrzem organizacji! :*
OdpowiedzUsuńco do chodakowskiej- ćwiczyłam i nawet efekty są .. tyle, że jakoś ta misja jej powędrowała ku gorszemu .
Botoks, solarium i sztuczne cycki jakoś nie przekonują
mnie by skalpel miał być moim wybawieniem :)
ja biegam !
:*
szacuneczek ;DDD
OdpowiedzUsuńJaka organizacja:)
OdpowiedzUsuńWow. Jak Ty się z tym wszystkim odrobiłaś? Jakim cudem przy dziecku? Jakiś patent? Bo ja do dziś nie ogarniam :)
OdpowiedzUsuńOsz kurde.... zaginęłaś kobitko? Tęsknimy tu za Tobą...
OdpowiedzUsuń