piątek, 7 czerwca 2013

I po ciąży

Nadeszła wyczekana kontrolna wizyta u Gina (ktoś pamięta jeszcze o tym, który stał się inspiracją do pisania bloga nie mniejszą niż Ono?;)).
- Wszelki duch! - usłyszała, gdy tylko przeszła przez próg gabinetu. - Myślałem o Pani niedawno. Czas już przecież na kontrolę! Co tam słychać dobrego?
- Dziecko - Ona odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Głównie dziecko.
- I jak.. Franek?
- Feliks.
- Fak - wymsknęło się.
- Fakt, też na eF.
- Daje pospać?
Ona uśmiechnęła się.
- Mąż pewnie nie słyszy, jak syn w nocy płacze? - dopytał Gin.
- Skąd pan doktor wie?! - Ona wykrzyknęła zaskoczona.
- Norma. Większość tak ma. Kolega opowiadał ostatnio na imprezie o córeczce "Jak ta nasza Michalinka ładnie noce przesypia". Jego żona tylko oczami przewróciła, bo wszyscy dobrze wiemy, że ona od narodzin młodej nocy spokojnie nie przespała.

Ona i Gin powspominali ciążę, poród i czas po nim.
- Nie miałem jeszcze pacjentki, która z takim dystansem podeszłaby do porodu. Świetną koszulkę pani miała!
- Bloga czytałem! - oznajmił Gin po chwili. - Złapałem się za głowę podczas lektury! Ja takie rzeczy mówiłem?! - zaśmiał się. - No zero profesjonalizmu!
- A gdzież tam! Ja i dla tych pogaduch tu przychodziłam - przyznała Ona. - Terapia śmiechem refundowana przez NFZ - trzeba brać, skoro dają. - A na blogu już się fanclub utworzył! Już się w kolejce ustawiają do pana doktora!
- Ale nie poda pani mojego nazwiska na blogu? - dopytał dla pewności.
- Nie! Bez obaw!
- Ej.. no to jak trafią?.. - zmartwił się.
- Już ja im wskażę drogę, bez obaw! - zapewniła Ona.

- Naprawdę cieszę się, że trafiłam na pana doktora - Ona wylała morze słodyczy. - Zresztą i wśród personelu szpitala ma pan doktor świetną opinię. Położne nie mogły się pana doktora nachwalić.
Gin lekko poczerwieniał.
- Serio?! - jakby nie dowierzał, a po chwili zapytał niczym ciekawski dzieciak. - A co mówiły? Co?
- Ha.. nie powiem, bo jeszcze sodówka uderzy do głowy i dopiero będzie! - Ona odparła.

Po paru minutach rozmowy Gin zerknął na fotel. I Ona odwróciła wzrok w stronę tego zdecydowanie zaburzającego feng shui mebla.
- No co robić?! Taka praca - stwierdził Gin. Nie ma jak eleganckie zaproszenie na badanie.

- Kiedy była ostatnia miesiączka? - zapytał w pozycji, w której Ona była najmniej skłonna do wynurzeń.
- Łojedu! W maju! Ach.. to były czasy.. - Ona wspomniała ten niezwykły stan.
- I kiedy się skończyła?
- Po jakichś pięciu dniach. Ach, takie wspomnienia!
- Nie takie odległe - stwierdził Gin.
- Nieodległe?! - Ona spogląda na Gina zdziwiona. - Sprzed roku!
- Aaaa.. to nie o ten maj chodzi? No to ładnie!

Ona z sentymentem położyła się na kozetce i zerknęła w monitor.
- A jeszcze niedawno były tu takie widoki.. - pomyślała głośno, przypominając sobie regularne badania usg.
- Zaraz zobaczymy, co tam pani znajdziemy. Podobne skarby co.. może za rok?
- Teść mi dał dwa lata - zdradziła rodzinne plany.
- Ooo, hojny!
- No, ale zażyczył sobie dziewczynki.
- To do zobaczenia wkrótce!

Ona wyszła. Tuż za drzwiami zorientowała się, że rozmawiała z Ginem o wszystkim tylko nie o Jej stanie zdrowia. Najwyraźniej wszystko w normie, głowa szczególnie.

4 komentarze:

  1. Fanclub od dziś się powiększa o kolejną osobę ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowa specjalizacja: ginekolog - psychologiczno - filozoficzny ;) hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. na cześć gina: hip hip! hura!!!

    OdpowiedzUsuń

On, Ona i Ono dziękują za Twój komentarz