poniedziałek, 25 lutego 2013

Syn - pępek świata!

Nie minęła dziesiąta doba, a Maluchowi odpadł pępek, który On codziennie uważnie po kąpieli pielęgnował. Jej - zaginiony jakiś czas temu też już wrócił na miejsce.

Ona zerknęła na słodką (a jakże!) dziurkę na brzuchu Malucha. Potem na swoją - noo.. nie przesadzajmy, już nieco mniej słodką.

I naszła Ją myśl. Naszła Ją myśl, że choć od maminsynków nie znosi tylko bardziej ich władczych i niedojrzałych często matek, to że wkrótce (za jakieś kilkanaście bądź kilkadziesiąt lat) Jej samej trudno będzie tę symboliczną pępowinę odciąć. Do tego będzie potrzebna nie tylko dojrzałość Już-Nie-Malucha, ale i Jej samej.

9 komentarzy:

  1. Ja mam ten kikutek do dziś ukryty w pamiątkach. Suchy już, jeszcze mniejszy niż był, ale wciąż mnie wzrusza...I sama też nie wiem, jak ją kiedyś przetniemy. Może tak się naciągnie, że sama pęknie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja rzuciłam się w pieluszkowe odmęty, by jej poszukać. Bezskutecznie..

      Usuń
  2. Na przecinanie pępowiny masz jeszcze baaardzo dużo czasu, nie martw się na zapas ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj mądrze napisane.. :) To będzie ciężki moment ale mamy jeszcze czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I cieszmy się tym, co teraz, a u Ciebie - już za chwilę, już za momencik:)

      Usuń
  4. Rośniemy sobie rośniemy, krok po kroczku dorastamy ! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mały etap za nami:) Tyle jeszcze przed nami:)

      Usuń
  5. Gratuluję odpanięcia pępuszka ;)

    OdpowiedzUsuń

On, Ona i Ono dziękują za Twój komentarz