poniedziałek, 2 lipca 2012

Śpiąca Królewna

Ona obezwładniającą senność zaczęła odczuwać, gdy tylko dowiedziała się o ciąży. Jak na zawołanie zaczęła urządzać sobie popołudniowe drzemki. Na początku Ją samą to bawiło. Zazwyczaj bowiem to Jego pochrapywaniom przysłuchiwała się po obiedzie.
Role jednak się odwróciły.

Choć dotychczas Ona przesypiała poranną drogę do pracy, teraz w autobusie była czujna - w takim stanie dużo lepiej niż z zamkniętymi oczami łapała głębsze oddechy i kontrolowała swoją pozycję - oj, lekkie zawahanie? wracamy na prostą.. mocny zakręt? uwaga, trzymamy się..
Spała za to codziennie w drodze powrotnej z fabryki. Wystarczyło, że zajęła siedzące miejsce i już ucinała komara, nierzadko obijając głową o ramię sąsiada albo przytulając się do szyby. Szczęśliwie z opuszczeniem pojazdu nie miała problemu - wysiada na końcowym.

Urywana drzemka w autobusie jednak nie na wiele się zdawała. Wystarczyło, że Ona wciągnęła przygotowany przez Niego pyszny obiad, a już.. kusiła ją kanapka. Bynajmniej nie ta z serem i posypanym grubo solą pomidorem, którą mogłaby zaspokoić głód. Tu w cenie była kanapka z fioletową kapą i wygodnymi poduchami, która poratować Ją mogła w chwili nieco innej słabości.
Ona miała wrażenie, że jeszcze na dobre nie przyłożyła głowy do poduszki, a już spała. I to nie tak, jak dotychczas - czuła, że w sen dosłownie się zapada, że serce jej zwalnia i tylko tuż po zawsze zbyt drastycznej pobudce bije jak oszalałe, przyprawiając ją o mdłości. Do tego niczego nie udawało Jej się wyśnić.

Sumując:
półgodzinna urywana drzemka na glonojada lub dzięcioła w autobusie
+
nawet dwugodzinny poobiedni sen
+
minimum siedem - w porywach do ośmiu godzin (fakt że drzemkę kończyła o godz. 18 nie przeszkadzał Jej zapaść w sen przed 22;)) - nieprzerwanego snu nocnego.
Do tego jeszcze w okolicach godziny 13 w pracy odpływała. Chowała się czasem za wielkim monitorem i marzyła o ciepłych i bezpiecznych objęciach Morfeusza.
=
Ona bez zaczarowanego jabłka i siedmiu krasnoludków zamieniła się w Śpiącą Królewnę.

1 komentarz:

  1. oj znam to, znam... aczkolwiek u mnie okres największej senności już na szczęście minął...

    OdpowiedzUsuń

On, Ona i Ono dziękują za Twój komentarz