środa, 25 lipca 2012

Ktoś tu nogi wyciąga

- Gdzie jest dziś ojciec? - zapytał Gin podczas jednej z wizyt. - Dziecko byśmy mu pokazali.
- Do Włoch pojechał - zdradziła Ona.
- No jeśli przywiezie coś smacznego, to maluch zobaczy następnym razem.

Tak Gin obiecał i słowa dotrzymał. Gdy Ona usłyszała, że On może wziąć udział w usg, w kiecce samej, bez gaci na korytarz wyleciała i Jego sprowadziła.
Ułożyła się na kozetce, ręce niczym babcia na katafalku skrzyżowała i w sufit spoglądała, zaaferowanym panom nie przeszkadzając.
- Oto i maluszek - doktor przedstawił przejętemu ojcu ruchomy punkt na monitorze. - Tu ma główkę, tu rączki, zawiązki palców, żeberka.
- Żeberka? żeberka? - Ona nagle się ocknęła. - Poczułam, że się głodna robię!
Ich to specjalnie nie wzruszyło. Wyglądali uroczo. Gin rozsiadł się na taborecie, głowę przechylił w jedną stronę i spokojnym głosem tłumaczył poszczególne elementu budulcowe malca. On stał tuż za nim i z przejęciem oraz głową przechyloną w drugą stronę, obserwował ekran - uważniej nawet niż w czasie najbardziej absorbujących komputerowych strzelanek.
- Żeberka możemy spokojnie policzyć. Tu są zawiązki palców u dłoni, tu wygięta noga - długa się wydaje, prawda? A tu serducho.

Po tej niesamowitej prezentacji On wyszedł z gabinetu bez słowa.
- Wzruszyłem się - przyznał później. - Jeszcze w poczekalni stanęła przede mną ciężarna z wielkim brzuchem i pomyślałem, że nasza fasolka już niedługo będzie taaaka duża. Niesamowita sprawa! Widziałeś, jakie ma nogi długie? i te rączki takie ruchliwe?

On mógł tak ciągnąć do wieczora.. To się chyba nazywa miłość od pierwszego wejrzenia..

1 komentarz:

  1. Teraz to i ja się wzruszyłam... :) Piękne i pięknie napisane.

    OdpowiedzUsuń

On, Ona i Ono dziękują za Twój komentarz