czwartek, 16 sierpnia 2012

A zajrzałaś do pieluchy?

Ona miała sen. Ważne, bo jeden z pierwszych ze snów od czasu zajścia w ciążę - w tym letargu przerywanym pracą. Ważniejsze jeszcze, bo był na nim Maluch.

Ona podekscytowana od samego rana wcielała się rolę Martina Luthera Kinga, świat ją uskrzydlał, więc występowała przed rodzinnym tłumem jakieś pięć centymetrów nad ziemią i oznajmiała każdemu po kolei tę samą wiadomość. A że szybko z tego podniecenia wchodziła na poziom ultradźwięków, rozmowa Ją samą drażniła, więc nie trwała długo. Na dłużej zaciekawiła właściwie tylko Jej Mamę.

- Aaaa! Maluch mi się dziś śnił! - zaczęła Ona. - Taka mała buźka. Opatulona, leżała w betach, a ja trzymałam ją na sztywno - ramiona miałam wyciągnięte chyba na 2,5 metra do przodu. Nie wiedziałam, co z dzieckiem zrobić, tak się bałam - relacjonowała Ona zmartwiona. - A tu nagle Maluch krzyknął "ta-ta!". Wyobrażasz sobie? 
- A zajrzałaś do pieluchy? - zapytała Ją Jej Mama.
- Yyy? Jak to po co? Mam nadzieję, że chociaż w słodkich snach dzieci nie robią kup!
- Ha! Pytam, czy dowiedziałaś się, czy to chłopiec czy dziewczynka! - tłumaczy zaskoczona Mama.
- No nie, ale ja po prostu WIEDZIAŁAM, że to dziewczynka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

On, Ona i Ono dziękują za Twój komentarz