wtorek, 4 grudnia 2012

Pierwsze galoty dla syna!

Ona wreszcie przestała być wyrodną matką! 32. tydzień rozpoczęła kawą (dooobra, pewnych wad zła matka tak szybko nie wypleni), wyprawą na badania i radością z pierwszego padającego (ba! zasypującego miasto!) śniegu.
Potem spontanicznie Ona weszła do sklepu. Nie, żeby wcześniej się nie wybierała. Zaglądała nawet nieraz do dziecięcych działów, dotykała, wydawała jakieś ochy i achy, ale - nie wiedzieć czemu (dooobra: w pierwszyc tygodniach, by nie zapeszyć, ale później?!) nie kupowała.
A tymczasem wyprawkę przygotowali już Jej Rodzice, Kuzynka nawet coś sama uszyła (Ona pokaże - cudeńka!), Ciocie prześcigają się w tym, która wynajdzie coś słodszego, nawet On - ojciec przyszły - o parę miesięcy Ją uprzedził, ulegając urokowi czapeczek i bodziaków;)

Dziś, gdy Ona zobaczyła pasiaste galoty, nie mogła sobie darować. I synowi też nie mogła.
- Kopie jak wariat, ale mikołajkowy prezent mu się należy - pomyślała i pomknęła do kasy.


Zgarnęła jeszcze jedną parę, gdyby się okazało, że Maluch po matce będzie miał fazę na poziome pasy (a bo poszerzają, a przecież zawsze leżeć nie można, w wyszczuplający pion je zamieniając!).


Chyba żadne zakupy aż tak bardzo Jej nie cieszyły. Warto było czekać. ale Ona już czuje: lawina ruszyła i następne ciuchy szybko się posypią;)

5 komentarzy:

  1. piekne są galotki! moja Córa też odziedziczy po matce miłość do pasków hahah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, jak widać - z przyzwyczajenia nawet fotkę w pionie układam - szajba, Pani, szaaaajba;)

      Usuń
  2. to można chyba leczyć, np. ciuchami w grochy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha! przetestuję;)

      Usuń
    2. to prawda znana od wieków ;) "grochy na pasy" - do kupienia w każdym przyzwoitym sklepie :)

      Usuń

On, Ona i Ono dziękują za Twój komentarz