piątek, 30 listopada 2012

Kiła, kiła, kiłuuuunia

Gin odbiera telefon.
- Dobry wieczór.. Tak.. mhmh.. Proszę poczekać.. - mówi do słuchawki. - Pani X? No niestety, nie ma pani cukrzycy. Toksoplazmoza? Nie, niestety toksoplazmozy też pani nie ma. - mówi, zerkając na wyniki pacjentki. - Tak, do zobaczenia! - kończy.

- Takie złe wiadomości na koniec dnia? Kobieta nie zaśnie! - śmieje się Ona.
- Moment, moment, zobaczymy, co tam u pani dobrego - odrzeka Gin złowieszczo i wyciąga ostatnie wyniki krwi. - hm.. Kiła. - oświadcza.

- Cooo? - woła Ona.
- O fuuujjj.. Kiła! - reaguje doktor.
- No chyba kiły nie mam! - odpala Ona.
- Ale kiła to w gruncie rzezy fajna choroba. Kiła, kiła, kiłunia - Gin przemawia niczym do małego dziecka. - No niestety kiły pani nie ma. Toksoplazmozy też nie. W ogóle wyniki idealne. Nuuuuuda - odrzeka.

5 komentarzy:

  1. zajebisty lekarz buhahhahaha ;) kiłunia;P niezłe imię dla córki. Kiła kowalska ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc gustujesz w krótkich i treściwych imionach, powiadasz?;)
      Dla dobra Waszej drugiej córki, jeśli pojawi się w przyszłości - niech będzie chłopcem;)

      Usuń
  2. dla syna już dawno Rychu wybrany, także dziecko w miare bezpieczne;)

    OdpowiedzUsuń

On, Ona i Ono dziękują za Twój komentarz