Ona po pracy wtarabaniła się do autobusu. Z braku wolnego miejsca siedzącego stanęła, chwytając rury, która nie miała jednak nikomu zapewnić zmysłowego pokazu. Śmierdziało potem. Wytrzymała tylko do pierwszego przystanku, po czym uchyliła okno. Prychnięcie siedzącego pana i uwagę młodej dziewczyny: "Jak komuś gorąco, to niech się rozbierze" Ona pozostawiła bez komentarza.
Autobusem bujało nie mocniej niż zwykle, ale Ona chyba nieco gorzej to znosiła. do tego maluch fikał koziołki to w jedną, to w drugą stronę. Za amortyzację służyła Ona - innym i to nie tylko ludziom, ale także pewnej sporych rozmiarów siatce obijającej się o Jej łydkę oraz torebce uderzającej Ją regularnie w ramię.
Trzymała się oburącz rurki, przyglądając się z wielkim pragnieniem (żeby nie powiedzieć: z potrzebą) zwalnianym na niektórych przystankach krzesłach zajmowanych w ciągu ułamka sekundy przez kolejne osoby. Ona nie twierdzi, że była z tego tłumu osobą najbardziej potrzebującą. Na pewno dwom zagadanych studentkom przyjemniej rozmawiało się na siedząco, a pan z teczką miał lepszy widok na miasto z wysokości pół metra i 20 cm od szyby.
Gdy ją oblał zimny pot i bącnęła dzięki przepychającej się kobiecie brzuchem w oparcie krzesła, odważyła się i spojrzała na siedzącego obok mężczyznę (na oko albo i dwa lat czterdzieści kilka z hakiem, obok siedzenia brak kuli, na nodze gipsu, w otoczeniu wielu pakunków; parę chwil wcześniej głos miał raczej mocny, bo głośno rozmawiał przez telefon - schorowany na pierwszy rzut oka nie był, ale Ona przecież mogła się mylić).
Wydusiła więc z siebie:
- Przepraszam, słabo się czuję, czy byłaby możliwość, żeby ustąpił mi pan miejsca choć na chwilę?
I w tym momencie pożałowała.
- Jak się źle czuje, to po co jeździ autobusem? - zapytał lekceważąco mężczyzna.
- Właśnie! Też coś! Młoda dziewczyna, a stać nie może - dorzuciła nieco głośniej starsza pani, głaszcząc po udzie może ośmioletnią wnusię, która rozpłaszczyła się na siedzeniu obok i wbiła w Nią zadowolony wzrok.
Ona chciała jeszcze raz powiedzieć, że źle się czuje.. że gorąco.. że przedłużająca się przez roboty drogowe jazda do domu wyjątkowo Ją zmęczyła, wreszcie, że - gdyby ktoś nie widział - duży brzuch to nie oznaka przejedzenia, ale połowy siódmego miesiąca ciąży, a co za tym idzie czasem trudno zachować równowagę.. że plecy od samej torebki bolą.. że ciasno.. że trudno się złapać nawet na zakrętach.. że gdyby nie musiała, wcale by nie poprosiła (wszak wczoraj przebyła tę drogę na stojąco, nie tylko niezauważona przez pasażerów, ale także nie prosząc żadnego z nich o łaskę w postaci odrobiny życzliwości czy zrozumienia).
Chciała jeszcze dodać, że bezpieczniej będzie nie tylko dla Niej, ale i dla malucha, jeśli usiądzie, nie wspominając pasażerów, którzy mogliby Jej udzielić pierwszej pomocy, gdyby upadła. Ale to przecież nie miało znaczenia. Nic więc nie powiedziała.
Dwa przystanki przed dojazdem do domu - kolejne 20 minut później - w sumie po 40 minutach jazdy, usiadła.
W tym momencie poderwała się do wyjścia babcia z wnusią, obie zmierzyły Ją dumnym spojrzeniem. Ta ostatnia zostawiła na siedzeniu rękawiczki.
Ona zawołała za nią, ale tylko w myślach. I to stek przekleństw, bo na nic więcej nie miała już siły.
o żesz w mordę;/ normalnie wstyd mi za ludzi...
OdpowiedzUsuńCo zrobić, a każdy dzień potwierdza, że to norma..
UsuńO rany, masakra :/ glupi babsztyl i jeszcze glupszy dziad. Co za ludzie!! Szkoda, że mu nie powiedzialas, że w razie gdybys zwymiotowala, to wycelujesz prosto w niego!
OdpowiedzUsuńhaha! W tym przypadku równie dobrze sprawdziłoby się, gdybym szybciej robiła, niż mówiła - kto wie, może kiedyś wykorzystam:)
UsuńO nie! Czy to był autobus-widmo, zbierający wszystkich podłych ludzi z miasta? A przyjrzałaś się rozkładowi??? Niskopodłogowe mają gwiazdkę, może ten miał taką małą... czaszkę?
OdpowiedzUsuńNo nic tylko karabin i strzelać!!
OdpowiedzUsuńO ludzie... szok. Znieczulica, chamstwo, ignorancja i totalna głupota...
OdpowiedzUsuń