niedziela, 31 marca 2013

Pierwsza kołysanka - tak to leciało..

Ona odśpiewała dziś Maluchowi pierwszą kołysankę. Jakoś tak samo wyszło.

Tak to leciało:
Żyli byli trzej krasnale nie górale
Nie bili się, nie kłócili oni wcale
Trzech ich było, trzech z fasonem
Dwóch wesołych, jeden smutny bo miał żonę

A ta żona była jędza no i basta
Miała wałek taki wielki jak do ciasta
I tym wałkiem, kiedy chciała
Swego męża krasnoludka wałkowała

Już krasnalek taki chudy jak niteczka
Taki cienki, taki chudy jak karteczka
Żona jednak uważała, że jest gruby
Więc go dalej wałkowała

Już krasnalek zwałkowany w trumnie leży
Że od wałka zginął biedak, nikt nie wierzy
Gdy rodzinka w głos płakała
Żona jędza jeszcze trumnę wałkowała


I choć syn szybko się uspokoił i zaciekawiony nasłuchiwał fałszu matki, ta po zakończeniu śpiewów zorientowała się, że mogła narobić tą kołysanką niezłego bigosu! Bo a nuż widelec już na tym etapie wpoiła synowi, że lepiej wieść życie bez żony! O niechęci do sztuki kulinarnej nie wspominając! Dziewczyn to On tak szybko sprowadzać nie musi, ba! nie powinien nawet, ale to dopiero dramat, gdyby kiedyś miał awersję do wałka!

4 komentarze:

  1. Hehe no toś Matko faktycznie narobiła ;) ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaaa!! Znam tą piosenkę, śpiewam Córce, a mi śpiewała ją Babcia! :D Ha, myślałam że tylko u nas takie zboczenie ;)

    OdpowiedzUsuń

On, Ona i Ono dziękują za Twój komentarz