Minęły tylko nieco ponad dwa tygodnie od porodu. Jej kontaktu z ludźmi nie brakowało, bo domowe wizyty składały Im tabuny gości. Ona nie mogła też specjalnie narzekać: zaliczyła przecież parę szalonych kilkuminutowych wizyt na dworze:
- po wypisie ze szpitala do auta,
- z auta do domu,
- miguniem do przychodni z Maluchem,
- jeszcze szybciej z przychodni do domu,
- raz jeszcze do szpitala,
- po szpitalu do domu.
No szaleństwo.
Po tym czasie jednak Ona potrzebowała łyku świeżego powietrza.
- Może śmieci wyniesiesz? - On zapytał. Ona poczuła, że smyczka sięga już prawie do rogu ulicy. - Do Biedry skoczysz? - Ona już wyobraziła sobie te dzikie 10 minut spaceru i powrotu z siatami pełnymi zakupów.
Kiedy więc nastał wolny dla Niej i dla Niego dzień, Ona od rana zaczęła planować wyjście. O 9.30 oko było już pomalowane, wyjściowy ciuch założony, płaszcz już czekał na narzucenie, słońce kusiło, a mleko odciągnięte - tak w razie czego - czekało na apetyt Malca.
Ona wyszła równe trzy godziny później - po czterech karmieniach, dwóch zmianach pieluch i tuleniu Malca. Tak, śmieci wyrzuciła, Biedrę odwiedziła, a potem - jak się rozpędziła - to jeszcze i sklepy (dużo sklepów!) w ekspresowym tempie odwiedziła, dokonując wiosenno-poporodowej rewolucji w szafie. Wróciła po dwóch godzinach. Z nową kiecką i tęsknotą za resztą Trio.
Czyli szalona wycieczka udana ;) Okazuje się, że po porodzie trzeba się uczuć na nowo żyć;)
OdpowiedzUsuńTrochę tak - niby nic się nie zmienia, a w rzeczywistości tak wiele:)
UsuńHa! No i wspaniale :)
OdpowiedzUsuńcóż za logistyka! brawo :)))
OdpowiedzUsuńchyba zrobię kolejny fakultet - tym razem z logistyki - jak tak dalej pójdzie;)
Usuńja też mam za sobą trzy wyjścia. 1 - na zakupy ciuchowe z siostrą. Tata się dobrze zaopiekował, choc Ina spała cały czas...nie narobił się zatem :) 2 - lekarz i wizyta w ratuszu, z Iną została na ponad 2h moja Mama, mleko przygotowane było, wracamy, a one sobie koledy spiewają. Wyszło super. 3 - szybko szybko pojechalismy do sklepu z rzeczami dla dzieci, Mała została z Tesciową...nie musze mówić, jak bardzo chciałam wrócic do Małej... dziwne, ze z Mamą zostawię Ine bez żalu, a z Mamą Marka - musze być do tego zmuszona i w dodatku czuję się, jakbym zostawiała ją z kims obcym. Paranoja ;/
OdpowiedzUsuńA wiesz, to pierwsze wyjście, do którego ja tak długo się przygotowywałam, zakończyło się tym, że dla kontrastu Maluch całą moją nieobecność przespał?;) Taki postanowił być mało kłopotliwy dla Ojca;)
UsuńCo do pozostawiania z Teściową - to jeszcze przede mną, ale czuję podobnie jak Ty - to chyba siedzi w naturze. Na razie są wizyty, chyba też je tu kiedyś odreaguję. Będzie barwnie;)
no i super :)))))))))))
OdpowiedzUsuńhaha skąd ja znam ten stan :) mój ma 16 m-cy, a tęsknię po 2 godzinach wychodnego :) Zapraszam do mnie, czeka na Ciebie niespodzianka!
OdpowiedzUsuńha.. no tak: niby człowiek chce odetchnąć, ale jednak tęsknota większa:)
UsuńNiespodzianka cudna!!!
Ja też jak gdzieś wychodzę to tylko Biedronka i inne sklepy :P
OdpowiedzUsuńhi.. Biedra to - jak zauważyłam na innych maminych blogach - pierwszy cel wielu mam;)
UsuńWszędzie dobrze, ale w domu (z Trio ;) ) najlepiej :)
OdpowiedzUsuńOj... tak!:)
UsuńJa moje pierwsze wyjście zaliczyłam po 3 tygodniach. Jaki to był stres! Cały czas patrzyłam na tel. Inna rzecz, że nie mieliśmy w lodówce zapasu pokarmu.
OdpowiedzUsuńJa już myślę o następnych - wyrodna matka;)
OdpowiedzUsuń