Ona zbudziła się na nocne karmienie z kamieniem w piersi. Dotknęła i wydała z siebie jęk, tak zabolało. Zaraz sięgnęła po ibuprofen i ciepły natrysk. Maluch niechętnie zjadł z piersi, więc rano Ona jęczała jeszcze głośniej.
On zaserwował Jej termofor przed karmieniem, pomagał przystawić marudzącego Malucha, a po posiłku ratował zimnym okładem. Ona delikatnie masowała twarde miejsca podczas karmienia i łykała lek, chcąc uniknąć zapalenia. Laktator - ten najlepszy, w postaci Malucha - zadziałał dopiero wieczorem. Ulga była niesamowita.
Kamień spadł Jej z piersi. Dosłownie.
napisz mi swojego mejla na monika@tekstualna.pl plis :) chce Ci coś wysłać :)
OdpowiedzUsuńZnam to :(
OdpowiedzUsuńprzezyłam to w 3 dobe po porodzie, myslałam że zejdę :(
OdpowiedzUsuń"laktator" tego typu ma jedną wadę - czasem swoje "widzimi się" ;)
OdpowiedzUsuń