Stało się inaczej, niż zaplanowała. Niedużo potrzebowała, by też pod wpływem szalejących hormonów poczuła, że to Jej osobista porażka. Że nie dała rady, że tak chciała zgrać się z naturą, a momentami nawet ją przechytrzyć, że ostatecznie padła pokonana na stole operacyjnym.
Ale i rozsądek, i położna, i On, Gin także podpowiadali, że wszystko poszło dobrze i że wyjście to było najbezpieczniejsze zarówno dla Malucha jak i dla Niej. Myśl o porażce pozostała jednak na dłuższą chwilę, choć sądziła, że z każdym dniem pobytu w szpitalu będzie mijać.
- Kobiety teraz robią cesarki na życzenie i potem mają - powiedziała położna, która "pomagała" Jej uporać się z kłopotami z karmieniem.
- Na jakie życzenie?! - Ona jeszcze miała siły się oburzyć.
- No dziecko nie je. Dziwi się pani? Po cesarce są ospałe. Potem tylko czekać: śpi, jeść nie chce, kupy nie robi, to żółtaczkę ma. A jak ma żółtaczkę, to jest ospały, jeść nie chce, kupy nie robi i tak w kółko - wyjaśniały, najlepiej wybierając winnego - leniwą macicę matki.
- Nie potrafi pani przystawić? No tak, pani po cesarce? To co, mąż kangurował? No to dziecko pani skóry nie poczuło, jak ma poznać? -kolejna położna nie podnosiła Jej na duchu.
- O której go wyjęli? - zapytała inna, pytając o godzinę.. urodzenia się Malca. "Wyjmowanie" tak bardzo kontrastowało z "urodzeniem", "porodem" czy "przyjściem na świat". Ją też bardziej w uszy kuły wymieniane nad Jej łóżkiem rozmowy o "NORMALNYCH fizjologicznych porodach"
- Wstawać! Wstawać! Pod prysznic jak najszybciej! - Ona usłyszała 12 godzin po porodzie. - Po cesarce to tylko by leżeć chciały. Ruszać się trzeba normalnie.
Więc Ona wstała, ale rozprostować się już nie bardzo mogła.
- No widzę, przecież pokarmu pani nie ma. Jakby pani rodziła normalnie, to by był i mogłaby pani dziecko karmić, a tak głodne będzie.
Teraz rana się goi - ta na brzuchu i w sercu, a Maluch rośnie. I je z
piersi! A przecież po "wyjęciu" dziecka pokarmu nie ma i dziecko
opieka społeczna za niedożywienie zabrać może takie choćby najdumniejszej matce
Cesarza.
Aha super, czyli wychodzi, że sama jesteś sobie winna? Że to przez Ciebie ta cesarka była? Echhh co za pielęgniarki :(((
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak: na życzenie wg pań;)
UsuńHej, błagam Cię, nie bierz do głowy tych głupot, tej presji. Ja miałam jazdy z karmieniem - bo jadł i nie tył, a teraz nie mogę uwierzyć, że tak się dałam zmanipulować wszystkim. Zarówno jeden, jak i drugi wariant porodu ma swoje plusy i minusy. Przynajmniej nie będziesz miała problemu z nietrzymaniem moczu albo z "luzem" w pochwie:) a tak serio, zobaczysz, że po kilku miesiącach, jak Twój maluch będzie już fajnym kontaktowym dzieckiem, wszystkie Twoje demony porodowo-karmieniowe i wszystkie te chore społeczne "trzeba" odpłyną i przestaną być ważne.
OdpowiedzUsuńAga z promyczkowa
Matko! Moje Promyczkowo ukochane mnie odwiedziło! Czytam Cię od.. lat już - pierwszy blog,który zaczęłam śledzić i któremu do dziś jestem wierna:)! Śledziłam brzuchowe i diabelskie opowieści, teraz pozostałe Twoje słowa - codziennie u Ciebie jestem. Tylko.. nie komentuję przez bloxa, który miał kiedyś ze mną na pieńku (a może ja z nim?;))
UsuńDziękuję za te słowa. Wiesz, jak jest - na początku tyle jest tych emocji, a wiedza tylko teoretyczna, że naprawdę łatwo się zgubić i - jak piszesz - zmanipulować.
PS. hi.. pochwa na luzaku;)
Polskie położne wbijają w osłupienie. Kompletnie ignoruj to głupie gadanie! Nie ważne w jaki sposób przyszedł na świat Twój syn, ważne, że jest tu, cały i zdrowy. I Twój :)
OdpowiedzUsuńJa rodziłam w Irlandii, na dodatek w domu, i było kompletnie inaczej. Teraz jeszcze nie zdecydowałam, ale też bardzo chciałabym powtórzyć poprzedni scenariusz.
P.S. Odpisałam też u siebie.
Jest - mój:) I tak naprawdę radości z jego narodzin nic minie odbierze, ale wiesz - każda taka wypowiedź najpierw osłabia, ale potem - na szczęście.. z czasem - odbija się od kolejnej warstwy pancerza, w który szczelnie zapakowana matka ma chronić siebie i malucha.
UsuńGłupie te baby i tyle!Nie mają żadnego prawa tak do Ciebie mówić!Ty byłaś dzielna i dziecko urodziłaś a że przez cc to nie ma znaczenia.Ważne,że Ty i dzidzia zdrowi jesteście!Skoro gin powiedział,że tak będzie lepiej żeby przez cc urodzić to tak było! I wyrzuć z siebie to poczucie winy,szybko,bo może się depresją zakończyć.
OdpowiedzUsuńJa po cc też nie miałam praktycznie pokarmu,ale nikt mnie za to nie winił,bo to normalne jest.Nawał mleczny od 2 doby miałam i od tego czasu przez cały rok nieprzerwanie karmiłam piersią.Tak więc cierpliwości i wszystko się uda :*
Ściskam a Ty uszy do góry,pierś do przodu i bądź z siebie dumna Matko!
Widzisz - je wiedziałam,jak będzie wyglądać sprawa z pokarmem, myślałam, że one tym bardziej powinny mieć taką wiedzę;) Powoli karmimy,idzie coraz lepiej, a Maluch przybiera,co szalenie mnie cieszy. Nietrudno jednak załamać się, gdy ma się świadomość, że jest się tym słabym ogniwem - także niechcący..
UsuńDzięki za słowa wsparcia!
Pielęgniarka, albo jakaś gburowata, albo miała gorszy dzień.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się!
Myślę, że robili specjalny casting na położne ze szkoły przetrwania dla świeżo upieczonych mam;)
UsuńDobre:)
UsuńGłupie baby, niezasługujace na miano położnych!!! za cycki takie wieszać albo z kneblem niech do roboty przychodzą.
OdpowiedzUsuńha.. cycki to im były w głowie - ale tylko pacjantek.. większość pewnie zapomniała, że sama kiedyś borykała się z takimi problemami..
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCoraz bardziej jestem przekonana, że sztab najgorszych bab podróżuje po Polsce i odbębnia swoją rutynę na oddziałach położniczych i noworodkowych. Nie wiem naprawdę skąd u nich tyle jadu.
OdpowiedzUsuńNiekończące się tournee, na które żadna ciężarna nie chciałaby dostać biletu..
UsuńZabiłabym za takie teksty!Jak tak można traktować świeżo upieczone mamy,które (o ile nie są wieloródkami) nie są jeszcze pewne co robić i jak robić.
OdpowiedzUsuńWłaśnie z tego powodu wybieram się do szpitala oddalonego o 25 km.Ten szpital który mam pod nosem(1,5 km) traktuje pacjentki tak jak Ciebie a nawet jeszcze gorzej...
na bloku porodowym trafiłam na cudowny, profesjonalny personel, później było średnio.. Sama nie wiem - taka szkoła przetrwania dla mam? Tylko.. po co?
UsuńA może by tak blogujące mamy wysyłały szturmem swoje teksty do dyrektorów tych szpitali, albo do NFZ? Niechaj wiedzą jakie żmije utrzymują w swoich progach i na swoich korytarzach. Za takie zachowanie te kobiety powinny stracić pracę. I nie byłoby mi ich żal ani przez chwilę!
OdpowiedzUsuńJestem za. Może jakieś pismo z podpisami? Petycja do dyrektora szpitala? Pewnie za pierwszym razem niewiele zdziała, ale kto wie? Może nie przejdzie bez echa...
UsuńPo tym jak lepiej bądź gorzej sprawdza się akcja rodzić po ludzku, można byłoby rozszerzyć ją jeszcze o akcję: karmić po ludzku, leżeć po ludzku i być położną - po ludzku!
UsuńW sumie trudno się nie zgodzić z jednym faktem: nie słyszałam, żeby któraś z młodych mam złożyła oficjalną skargę do kogokolwiek. Z jednej strony się nie dziwie, bo będąc "skazaną" na pseudo-opiekę tych piranii można sobie nazbierać więcej "życiowych" tekstów... ale z drugiej strony - może warto by było faktycznie przy wypisie zgłosić skargę? Tylko że młode mamy chcą jak najszybciej zabrać dziecko do domu i zapomnieć o pijawkach snują się po oddziałach szpitalnych... ot, proza życia.
UsuńFakt, ale potem dzielimy się tymi opiniami z innymi mamami. Tylko co jeśli już nie ma szpitalnego wyboru? Kolejna ciężarna tam wróci - bo niby mniejsze zło jest lepsze.
UsuńNaprawdę zaczynam się bać jutra...
OdpowiedzUsuńA ja wiem, że dobrze będzie!
UsuńJak ja czytam, że ktoś tak za przeproszeniem pieprzy, że ktoś sobie cesarkę zamówił i to z dostawą do domu full service to aż mnie nerwica bierze.
OdpowiedzUsuńW moim przypadku się upierali, że urodzę naturalnie- fakt chciałam, ale po 8 h błagałam o cesarkę ...
nie dla własnego kaprysu tylko czułam, że nie dam rady, że źle się czuje i to przeczucie mnie nie myliło
bo omdlałam ... potem spadło ciśnienie, Małej puls i biegiem mnie wieźli na sale operacyjną .
Wszystko dlatego, że statystycznie więcej jest cięć cesarskich niż porodów naturalnych ... chcieli sobie statystyki chyba zmienić .. nie wyszło .
a dla mnie cesarka nie była życzeniem lecz zbawieniem .
Ten kto przeżył ten doskonale wie o czym mówie, ten kto nie przeżył niech sobie buzie butaprenem zaklei :)
koniec, kropka .
buziak !o !
To naprawdę jest indywidualna sprawa - tak poród, jak ciąża i człowiek w ogóle, a ci, którzy powinni wiedzieć to najlepiej zgrywają najmądrzejszych i gadają od rzeczy. Podeślę na oddział paczkę z klejem - to jest myśl;)
UsuńAle mi się smutno zrobiło. Ty w połogu i takie coś słyszałaś... Rany... Naprawdę mi przykro. Ja nie wiem, jak inne kobiety mogą być takie. Gratuluję jednak, że dzidziuś je i jest dobrze.
OdpowiedzUsuńJest coraz lepiej - czuję, że robi się z niego niezły żarłacz;) A to gadanie to już niemiłe, ale na szczęście tylko wspomnienie:)
Usuńdla mnie cesarka była musem... posladki, ale kurcze ten personel nie miał prawa Cię tak traktować... polska słuzba zdrowia, cieszę się że karmisz bobasa piersią i że wszystko dobzre się skończyło, a ja bym powiedziała tympanom: 'zapomniał wół jak cieleńciem buł' tak to właśńie się u nas mówi na podlasiu, mądre panie położne, tfu!
OdpowiedzUsuń