Ona wiedziała, że ten czas może być tak piękny, jak Jej zapowiadano. Chyba tylko nie przypuszczała, że może czuć się momentami aż tak dobrze - także ze swoim ciałem.
Jeszcze nim rozpoczęła tę podróż z brzuszkiem, obiecywała sobie uchwycić w kadrze Malucha pod sercem - i to niejeden raz. Przypuszczała - i zdania nie zmieniła - że te chwile będą niezapomniane i nawet jeśli kiedyś Ona jeszcze raz się wybrzuszy, będzie już inaczej. Ot tak, po prostu inaczej.
A teraz Ona zaczyna 37. tydzień z paroma zdjęciami zrobionymi przez mniej lub bardziej życzliwych krewnych. Jest fotka z małym jeszcze brzuszkiem, gdy Ona naciąga na siebie nietwarzowy sweter. Są zdjęcia ze świąt - Ona przy choince, Ona przy stole z buzią rozdziawioną, bo akurat gadała albo sięgała po kolejny kęs, a z brzuchem przykrytym obrusem. A jak już brzuch widać, a Ona niby ubrana, to mistrzem pierwszego planu stają się domowe papucie i kuchenny siding.
Nie tak to sobie wyobrażała. Marzyło Jej się parę zdjęć w dobrym świetle, w stroju, w którym czuje się pewnie, z Nim, który przecież cieszy się tym czasem tak, jak Ona. Chciała tylko parę zdjęć, na których prócz zoomowanego kompaktem brzucha jest i Ona. Jest i On.
On nie miał ochoty, potem chciał, bo Jej zależało. Więc Jej już przeszło - przecież nic na siłę.
- Sam mogę Ci takie zrobić.
Ale nie zrobił. Wkrótce Ona chwyci za aparat i zrobi to, co z brzuszka wyjdzie. I nikt Jej w tym nie przeszkodzi.
Chwytaj za aparat jak najszybciej!!! Ja tez mam mało zdjęć - tak jakoś zleciało, okazji nie było, czasu, chęci... Dobrze, że chociaż na sesję się zdecydowałam. I Tobie tez polecam.
OdpowiedzUsuńMoże.. jutro?;)
UsuńSzkoda, że nie jestem bliżej, to bym Wam zrobiła :)
OdpowiedzUsuńTo byłaby kulinarno-fotograficzna uczta:)
Usuńwiem cos o tym... w trzeciej ciazy powiedzialam sobie, ze juz na pewno ide do fotografa, beda zdjecia! nawet znlalazlam fotografa, co to sie okazalo, ze to moj kolega ze studiow... no i tak przed swietami nie bylo czasu, stwierdzilam, ze po nowym roku i lipa, nie zdazylismy... z calej ciazy mam chyba ze trzy zdjecia, co Noemi mi zrobila juz po odejsciu wod przed wyjazdem do szpitala ha,ha,ha
OdpowiedzUsuńPodładuję akumulatorki, by aparat był gotowy przed wyjazdem na porodówkę;)
UsuńJa nie mam praktycznie żadnych zdjęć z ciąży. A na tych, które mam brzucha prawie nie widać, bo to albo światło jakoś dziwnie pada, albo zasłonięty gazetą, albo ktoś inny wpasowuje się w kadr dokładnie tam, gdzie jest brzuch...
OdpowiedzUsuńM. śmieje się, ż eto znak że potrzebować będziemy kolejnego brzucha chociażby po to bym miala jakieś zdjęcia ;)
ooo! to jest nawet całkiem niezła wymówka:)
UsuńPowiem tak: piękniejszej pamiątki niż ten blog o ciąży nie będzie miała żadna inna mama!
OdpowiedzUsuńI żadna fotka nie odda tej atmosfery! Proponuję go wydrukować i ładnie oprawić :)
To jest najlepsza sesja, może mniej fotograficzna a bardziej terapeutyczna, ale na pewno z brzuszkiem! ;)
Popieram bardzo ladnie to napisalas.
UsuńDzięki Juki:) Aż się wzruszyłam...
UsuńKurcze ja nie mam ani jednego zdjęcia z brzuszkiem. Dopiero zdałam sobie z tego sprawę. Muszę nadrobić.
OdpowiedzUsuńna pamiątkę:)
UsuńU nas jest, wisi w godnym miejscu i zawsze przywołuje piękne wspomnienia i... nostalgię :) Dziewczyny nie przegapcie tego!
OdpowiedzUsuńmusimy i my nadrobić:)
Usuń