czwartek, 3 stycznia 2013

Matka-Żarłacz u dentysty


- Co, orzeszka się zachciało? - zapytała dentystka, oglądając resztki Jej zęba.
- Skąd ona wie o mojej jedynej jak dotąd ciążowej zachciance?! - pomyślała Ona i głośno, no.. niezbyt głośno wycedziła.. trochę smutno, trochę wstydliwie, najbardziej chyba boleśnie, gdyż lekarka zaczęła już tradycyjne grzebanko: - Yhymm..

Przy okazji dentystkę Ona miała odwiedzić w celu zalepienia maluśkiej dziury w zębie obok.
- O rany! Pamiętasz tę małą dziurkę sprzed półtora miesiąca? - zapytała stomatolog. - Już wcale nie jest taka mała! Nieźle Cię synek odwapnia.

Tym samym stało się: 1 dziecko = 1 ząb stracony przez Matkę-Żarłacza, a drugi - przez dziecinę.

2 komentarze:

  1. Oj... współczuję borowania. Niestety, Twój post przypomniał mi o tym, że sama powinnam się wybrać do dentysty, ale zwlekam z tym, i zwlekam... :( No nic! Jak będą dziury, sama będę sobie winna!
    Trzymaj się ciepło :*

    _______________________
    www.WnetrzaZewnetrza.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszędzie gdzie tylko słyszę, ktoś z mniej lub bardziej znajomych mi osób ląduje z początkiem roku u dentysty. Czyżby fala postanowień noworocznych? Ja w akcie sprzeciwu pójdę w lutym ;)

    OdpowiedzUsuń

On, Ona i Ono dziękują za Twój komentarz